Dzisiaj rozdział jest krótszy, za dwa tygodnie matura ;P Jak tylko skończy się mój maturowy koszmar, będę bardziej zaangażowana za równo tutaj, jak i na waszych blogach, obiecuję ;) Święta były dla mnie doskonałą okazją do wykonania kilku kolejnych arkuszy z fizyki rozszerzonej, za co jestem wdzięczna ;)
Poza tym dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, było ich wiele i były bardzo pokrzepiające, więc po prostu dziękuję! ;)
Pozdrawiam Was wszystkie i zapraszam ;D
_____________________
Hermiona nie
miała bladego pojęcia, dlaczego właściwie zgodziła się na ślub z Wiktorem. Na
pewno nie był złym człowiekiem i nie miał także żadnych braków w aparycji,
jednak zazwyczaj nie są to wystarczające powody, żeby się z kimś zaręczyć.
Zrobiła to ze strachu? To było oczywiste. Mimo, że nie bardzo chciała się do
tego przyznać, chciała też pokazać Harry’emu i Ronowi, że potrafi poradzić sobie
sama i nie potrzebuje ich współczucia i litości. Zwłaszcza Harry’emu. Tak czy
inaczej, nie miała innego wyjścia, musiała wyjść za mąż, a Krum wydawał się całkiem
konkretnym kandydatem. Całe życie latał na miotle w pogodni za złotym zniczem i biegał na konferencje
prasowe, była więc głęboko przekonana, że jego ciągła nieobecność zapewni jej
wolną rękę i święty spokój. Po krótkiej chwili zamyślenia doszła do wniosku, że
to obiecująca perspektywa.
Leżąc na
łóżku w swoim dormitorium Hermiona zarumieniła się, przypominając sobie swoje
idiotyczne zachowanie podczas oświadczyn. Gdyby wiedziała wcześniej, pewnie by
się jakoś przygotowała. Chociażby doprowadziła swoje włosy do porządku czy coś
… Jak przez mgłę pamiętała moment, kiedy Bułgar wsunął na jej serdeczny palec
pierścionek zaręczynowy. Ona była zdezorientowana, on natomiast uśmiechał się,
niczym gwiazdy hollywoodzkich filmów. Miała wrażenie, jakby nadal czuła
muśnięcie jego ust na wierzchu swojej dłoni. Przyglądała się pierścieniowi,
który z pewnością nie pochodził z mugolskiego świata. Zrobiony był z metalu,
który wyglądał jak białe złoto, jednak w magicznym świecie mógł być zupełnie czymś innym, ozdobiony niezwykłym kamieniem w kolorze kobaltowym. Najbardziej zaciekawiła ją inkantacja wyryta wewnątrz pierścienia. Cienki
rząd pochyłych liter układał się w słowa w języku nieznanym jej ani żadnej z
książek zbierających kurz na swoich okładkach w bibliotece Hogwartu. Cóż, dużo
zagadek jak na jeden tydzień …
Nagle
rozmyślania Hermiony zostały przerwane, kiedy do dormitorium wparowała
naburmuszona Lavender Brown, a za nią Parvati, najwyraźniej starająca się
udzielić jej wsparcia w jednym z poważnych problemów, jakie towarzyszyły jej
przez cały czas. Obie wskoczyły na łóżko pod ścianą, wyzwalając przy tym
odgłos protestujących sprężyn. Rozmawiały ze sobą gorączkowo,
pochylając się nad jakąś gazetą.
- Jest jakiś
problem, o którym nie wiem? – zapytała Hermiona, wpatrując się badawczym
wzrokiem w Gryfonki.
- Tak i to
ogromny! – Lavender uderzyła pięścią w kolano, demonstrując swoje przejęcie.
- To nic
takiego, Hermiono … - mówiła Parvati.
- Jak to nic
takiego? Spójrz na to! – Brown wskazała na gazetę. – W ślubnym dodatku do
Modnego Kufra są same długie suknie! Kto pod czymś takim zwróci uwagę na moje
nogi?
- Modny
Kufer najwyraźniej chce zarobić na ludzkim nieszczęściu, Lav. Załóż krótką
sukienkę, jeśli masz ochotę. Musisz
przeglądać to coś, żeby wiedzieć, jak się ubrać? – zapytała Hermiona,
patrząc na nią nieco z ukosa.
- Chyba
żartujesz! Ślub jest jeden jedyny raz w życiu. Sądzisz, że twój sławny Krum
chce zobaczyć na kobiercu miotłę? Prawda jest taka, że na swoim weselu trzeba
być gwiazdą. – Blondynka obrzuciła pannę Granger pogardliwym spojrzeniem.
- Nie dbam o
to, co chce zobaczyć Wiktor. Jeśli będę miała na to akurat ochotę, pójdę na
swój ślub w dresach z wypchanymi kolanami. Jeśli mu się nie spodoba, trudno. To
nie mój problem. – Gryfonka wzruszyła ramionami, z satysfakcją przyglądając się
zniesmaczonej koleżance.
- Jesteś
jakaś aspołeczna, Hermiono. Powinnaś coś z tym zrobić – powiedziała z
przekonaniem panna Brown.
- Nie
przesadzaj, Lavender, Hermiona bardzo dobrze radzi sobie w kontaktach z ludźmi.
Gdyby było inaczej, Wiktor Krum nigdy nie zwróciłby na nią uwagi. Możemy wrócić
do wyboru sukienki? – zapytała błagalnie Parvati. Bardzo często rozluźniała
atmosferę pomiędzy dwoma zupełnie różniącymi się od siebie Gryfonkami.
- Lav, czy
ty nie jesteś czasem czarownicą czystej krwi? – Brunetka zmarszczyła brwi.
- No tak, a
co? Masz z tego powodu kompleksy?
- Po co
bierzesz ślub, skoro nie musisz? No i kto jest tym szczęśliwcem? – Hermiona
zapytała, ignorując wcześniejszy przytyk.
- To, że mam
status czystej krwi, nie znaczy, że będę gorsza. Skoro wszystkie dziewczyny
wychodzą za mąż, ja też wyjdę. Myślałam, że jesteście z Ronem na tyle blisko,
że poinformuje cię o swoich planach.
- A on wie o
tym, że jest zaręczony?
- Przyszedł
błagać mnie, żebym się zgodziła. Jestem sensem jego życia. – Lavender złapała
się za serce.
Hermiona i
Parvati spojrzały na siebie, wytrzeszczając oczy. Żadna z nich nie znalazła w
głowie odpowiedniego komentarza, w pełni oddającego ich odczucia.
~*~
Wieczorem
Hermiona spotkała w Pokoju Wspólnym Harry’ego i Rona. Dla Harry’ego jej zaręczyny z Krumem ostatecznie zamknęły tematy matrymonialne,
jednak Ron wyraźnie miał jej za złe, że przyjęła oświadczyny i ostentacyjnie
się do niej nie odzywał. Nie przejmowała się, bo wiedziała, że w końcu mu
przejdzie, jednak kiedy dowiedziała się o jego planach ożenku z Lavender,
naprawdę się na niego wkurzyła. Pieprzony hipokryta.
- Hogwart
ostatnio wręcz huczy od plotek – powiedziała Hermiona, siadając w fotelu
naprzeciwko chłopaków. Harry odłożył pióro, którym skrobał po pergaminie i
zwrócił się w jej kierunku, Ron natomiast udał, że nie dostrzega jej istnienia.
- Taa, mam
tego dosyć. Koło Wielkiej Sali mają zamiar postawić tablicę ogłoszeń
zaręczynowych. Nowy pomysł Ministerstwa, chcą wiedzieć zawczasu, kto się z kim
chajtnie.
- A to
ciekawe. Ronald będzie miał okazję, żeby się wszystkim pochwalić. Nie mam
pojęcia, czemu odpuścił sobie poinformowanie mnie o zalegalizowaniu związku ze
swoją wybranką serca, pogratulowałabym mu serdecznie, to takie słodkie –
Gryfonka mówiła z ironią, patrząc prosto na Rona, pochylonego nad książkami.
Ten jednak nagle rzucił piórem o blat i spojrzał na nią gniewnie.
- Po co to
zrobiłaś? Przecież mogłaś wyjść za któregoś z nas. A wybrałaś tego debila. Nie
masz pojęcia, kim właściwie jest, co robi. Z nami byłabyś bezpieczna.
- Ron, to
był wybór Hermiony i nic ci do tego, musisz go zaakceptować. Krum jest w
porządku, daj sobie z tym spokój – powiedział Harry.
- No super,
też jesteś po jej stronie.
- Nie widzę
problemu, z tego co wiem, to już jesteś zaręczony – wyrzuciła mu brunetka.
- I co z
tego? Nie mam zamiaru się z nią żenić, gdybym chciał zginąć, włamałbym się do
Gringotta. Zdecydowanie mniej bolesne. Skoro nie chciałaś mnie ani Harry’ego,
miałaś jeszcze Neville’a. Ale nie, panna Granger jest taka wybredna, że musi
klękać przed nią sam Wiktor Krum, żeby się zgodziła. W głowie ci się
poprzewracało. Nie wiem, jak oboje możecie tego nie widzieć, on jest
zachłyśnięty tą swoją sławą, zapatrzony w siebie, gbur jeden … - Ron wymieniał,
nie zdając sobie sprawy, że do Pokoju Wspólnego wkroczył właśnie Krum we
własnej osobie. Stał chwilę za rudzielcem, przysłuchując się jego opinii i
uśmiechając się do Hermiony.
- Masz jakiś
problem, Weasley? – zapytał Bułgar, szczerząc się do Rona.
- A co ty
tutaj robisz? Nie powinieneś znać hasła. - Chłopak odwrócił się gwałtownie w jego stronę.
- Jeśli się
nie domyślasz, przyszedłem spotkać się z moją narzeczoną. Reszta nie jest twoją
sprawą, będziesz mógł nacieszyć się Hermioną kiedy wyjadę upajać się swoją
sławą, jak twierdzisz. Możemy się przejść? – zwrócił się do Gryfonki.
- Jasne –
odpowiedziała i ruszyła za nim w kierunku dziury w portrecie.
Spacerowali
głównie po zamku, powoli wędrując korytarzami. Wiele dziewcząt rzucało
Hermionie zawistne spojrzenia, jednak dla niej nie miały one większego sensu.
Krum był rozluźniony i opanowany, sprawiał wrażenie, jakby sytuacja, w której
się znaleźli, była dla niego zupełnie normalna. Rozmawiał z nią uprzejmie i uśmiechał się, umiejętnie
prowadząc rozmowę. Wiedziała, że się starał, jednak czuła się bardzo nie na
miejscu, jakby to wszystko było jedną wielką pomyłką. Był kilka lat starszy,
pochodził z innego kraju i wydawał jej się niesamowicie obcy i odległy.
Żałowała, że nie znają się chociaż odrobinę lepiej, wtedy byłoby dużo prościej.
- Hermiono,
wiedz, że jeśli rozmyślisz się w którymkolwiek momencie, masz do tego prawo.
Jeśli nawet powiesz mi przy ołtarzu, że to nie jest to, czego chcesz, w
porządku.Jakoś to przeżyję.
- Dzięki,
ale sądzę, że podjęłam decyzję. Myślę, że to najlepsza opcja dla mnie.
Dziękuję, Wiktorze, domyślam się, że to dla ciebie wielkie poświęcenie.
- Przestań,
żenię się z jedną z najpiękniejszych i najzdolniejszych czarownic na świecie.
Sądzisz, że martwię się z tego powodu? – Uśmiechnął się do niej.
-
Zawstydzasz mnie, możesz robić to częściej. – Odwzajemniła uśmiech.
Zastanawiała
się, jak to będzie wyglądało, zarówno przed, jak i po ślubie. Podczas zaręczyn
wywabił ją od niezręczności, jaką byłby pocałunek przy całej szkole, całując ją w dłoń. Ale jak będzie później? Nie liczyła na miłość, tym bardziej ze swojej strony, liczyła jednak, że uda im się zaprzyjaźnić. Będą musieli na sobie polegać, ufać sobie. Kiedy w każdej chwili do twojego domu mogą wkroczyć Śmierciożercy, to jedyne, co możesz zrobić.
Powodzenia na maturze, kochana, trzymam kciuki. :*
OdpowiedzUsuńA Ronald jak zwykle zazdrosny! Trzeba było się ogarnąć, chłopie, prosić, jak należy, a nie z łaski i litości, ale nie, teraz będzie wyzywał Wiktora. Myślę, że Hermiona będzie bezpieczna, mając Kruma u swojego boku, chłopak jest silny - dosłownie i w przenośni. Lavender za to jak zawsze dramatyzuje i myśli tylko o tym, co napisali w "Modnym Kufrze". Niemniej, widok Hermiony w dresach na własnym ślubie byłby MOCNY. :D
Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział "Carpathii",
[konFEDORAcja]
PS Pojawiła się zakładka "Zwiastun", zachęcam do zapoznania się z jej treścią. :)
No to zdaj tę maturę jak najlepiej. Będę trzymała kciuki. ;)
OdpowiedzUsuńA teraz już o cudownym rozdziale.
Hermiona jak zwykle trzeźwo myśląca. Mogłam się spodziewać, że raczej nie da się ponieść uczuciom.
Lavender za to głupia jak zawsze. Ale rozbawiła mnie nieco jej rozmowa z Hermioną i te całe przygotowania do ślubu. Śmiało można rzec, że Brown całkowicie rozluźnia atmosferę w rozdziałach.
Miło też, że pojawiła się Parvati. Jest z charakteru pomiędzy Hermioną i Lavender, co okazuje się być miłym akcentem w tekście.
Ron to Ron, on jak zwykle musiał się wypowiedzieć, w dodatku jakże inteligentnie. Dobrze, że z Kruma zrobiłaś opanowanego człowieka, bo by się pozabijali pewnie w innym wypadku.
Wiktor jest uroczy. Tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić.
Już się nie mogę doczekać ślubu. Z ostatniego akapitu wnioskuję, że będzie to historia miłosna z tych, w których gustuje najbardziej, czyli bez żadnej miłości od pierwszego wejrzenia, ale o wzajemnym poznawaniu siebie i zaprzyjaźnianiu, a potem, oczywiście, zakochaniu.
Czekam na kolejny rozdział jak na szpilkach. Więc zdawaj maturę i pisz dla nas, kochana.
Ściskam,
Ap
PS Jak już znajdziesz chwilę, wpadnij do mnie na rozdział. Serdecznie zapraszam. :)
czyste-serce.blogspot.com
Rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńRon powtarza się sytuacja z 4 roku na balu bożonarodzeniowym. On sie chyba nigdy nie zmieni. A lavender jak jej jej nie lubie jdealnie pasuje do Rona. Mam nadzieje ze Hermionie i Wiktorowi wszystko sie ulozy i nikt nie bedzie w stanie tego posuc. Czekam z niecierpliwieniem na kolejny rozdzial swietne :)
Zycze weny i pozdrawiam ;))
Hermiona wyszła za Wiktora, bo chłopak wyprzystojniał. :)
OdpowiedzUsuńRon zaczyna być coraz bardziej irytujący. W dodatku zachował się nie fair, osobiście nie powiadamiając Hermiony o swoich zaręczynach. Bądź, co bądź, ale są przyjaciółmi i powinien to zrobić. Jednak mimo wszystko rozdziałem rządzi Krum - i tak powinno być, dużo go, dużo! Jest w porządku, zdaje sobie sprawę z wątpliwości dziewczyny i w pełni by zaakceptował jej wycofanie się. Dobrze, że jej to oznajmia, że liczy się z tym, to ważne. W dodatku jest czarujący, umie komplementować. :D
Powodzenia na maturze, masz moje mentalne wsparcie i pozytywną energię na te ciężkie dni.
* wychodzi, co ja pieprzę po tych nocach xD
UsuńCóż, życzę powodzenia na maturze. Na pewno sobie poradzisz jak należy. :) Jak nadejdzie pora, będę myślami z Tobą. Nie wiem, czy w ten sposób będę pomocna, ale co tam.
OdpowiedzUsuńRozdział był krótszy, ale przeczytałam go rzecz jasna jednym tchem. Z uśmiechem czytałam początek - Hermiona tak racjonalnie podeszła do sprawy... To takie "hermionowate". :) Czegóż innego można by się po niej spodziewać.
Ta racjonalność wspaniale kontrastuje z życiowymi problemami Lavender Brown marudzącej nad suknią ślubną. :D Nie będę oryginalna, jeśli stwierdzę, że Lavender okazała się głupia i pusta... Ale to Lavender. I fajnie, że swojego charakteru nie straciła. Sceny z jej udziałem są lekkie, nawet u mnie wywołują uśmiech na twarzy, podczas gdy zazwyczaj takie typy nieziemsko mnie wkurzają. :) Konfrontacja Brown z Hermioną i wymiana poglądów na temat stroju na ślub - bezcenna.
Heh, obrażony Ron, jakże mile znajomy obrazek. :D Powiem tak, ta postać doskonale się sprawdza jako mąciwoda i autor kwestii świadczących o specyficznym i jasno sprecyzowanym poziomie intelektualnym... Od razu widać, kto jaki ma poziom. Krum oczywiście trzyma klasę – i chwała Ci za to, że takim go czynisz. On jest... jest... No nie, nic nie powiem, bo to i tak nie odda tego, co myślę.
I ta historia coraz bardziej mnie intryguje.
Zatem myk na maturę i na sto procent! A potem pisz, pisz i jeszcze raz pisz.
Pozdrawiam,
Aranel
ponad-wszystko-ponad-siebie.blogspot.com
Courtney zycze powodzenia i trzymam mocno kciuki. :-)
OdpowiedzUsuńRozdzial...Lavender i jej problemy! Hahaha po prostu pieknie. Uwielbiam czytac watki z Lavender chociaz za nia nie przepadam. Ta dziewczyna umie mnie rozbawic! :-)
Mysle ze Hermiona nie ma sie czym martwic. Jestem pewna ze po slubie nie bedzie zle. Strasznie spodobal mi sie watek Hermiona i Ron. Super ze utrzymujesz miedzy nimi napiecie i jest zazdrosc ze strony Rona. :-)
Jestem ciekawa jak to wszystko sie potoczy, jak bedzie wygladal slub. Daj znac jak poszla matura ;-) :-*
Ten rozdział był taki słodki;) Lav jest przezabawna, śmieję się za każdym razem gdy czytam o tej komediantce;D Już współczuję Ronowi;p A właśnie Ron! Świetna scena z nim Hermioną i Krumem. Mówiłam już, że bardzo podoba mi się Twój Wiktor?;D Bardzo mi się podoba;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłam, że nie ma więcej rozdziałów;( a ja muszę wiedzieć, co bd dalej!;)
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział;)
Powodzenia na maturze! Trzymam mocno kciuki;)
Ściskam,
Villemo;*
more-than-enemies-dramione.blogspot.com
No ja także trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że dasz radę :-) Co do rozdziału to był bardzo przyjemny w czytaniu. Długość jak dla mnie w sam raz. Lavender śmieszna. .. no bo jak to wyjść przed ołtarz w byle czym? Haha.. Hermiona udaje, że ją to nie interesuje, ale wydaje mi się, że w głębi chce wypaść również dobrze :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo tam, że jutro mam egzamin. Aż musiałam to przeczytać ;_;
OdpowiedzUsuńTak więc... Hermiona w dresach przy ołtarzu zupełnie mnie rozbroiła :-: dostałam czkawki ze śmiechu >< a płytkość Lavender jest tak straszna, że aż zabawna. Lekko się załamałam, że dla niej ogromną katastrofą jest brak jakiejś sukienki w katalogu ._. Zupełnie inny świat niż mój, jutro będę przeżywać katorgi w spódniczce i bez moich glanów *co za ludzie! Powiedzieli że mnie z nimi nie wpuszczą na salę! :/*. Jeszcze straszny jest tok rozumowania Lavender. Jak inni coś robią, to ona z nimi? Jak to, płynięcie z nurtem, eh zupełnie inny typ człowieka. Samej jej osoby nie lubię, ale podoba mi się jak ją wykreowałaś. Jest niesamowicie wiarygodna z tą swoją głupotą.
Okay, Lavender to jedno, ale Ron wziął w obroty moje tętno. No to po co się "oświadczał" skoro i tak zaraz ją wystawi?! Ej, halo! Tak się nie robi, Ronaldzie Weasley! Przypomina mi w tym rozdziale wszystkie te głupie typki zamawiające się dziewczynami. Mimo tego że robi to Lavender to mi jej żal. Nadal jest dziewczyną, nadal wywołuje u mnie ludzkie odruchy pomocy ._.
Uff, Harry się spisał. Ale szczerze mówiąc zdziwiłabym się gdyby inaczej postąpił - to w końcu Harry!
A ostatnie zdanie uświadomiło mi jak potrzebne są dobre relacje obojga ludzi, jeśli chcą przeżyć. Coś czuję, że na tej historii wyleję pełno łez, już się zdążyłam przywiązać do postaci.
O, mam nadzieję że Hermiona dowie się co znaczą te napisy na jej pierścionku, bo zrobiłam się ciekawa c:
Rozdział krótki... cóż, mój komentarz nie lepszy, ale nie chciałam zwlekać z dowiedzeniem się więcej w rozdziale! :>
Przepraszam za chaotyczność tego tam powyżej, jestem bezkonkurencyjnie wyczerpana.
Trzymam już za Ciebie kciuki na tą maturę *im wcześniej, tym większą mają moc! :D*
Pozdrawiam, weny!
Witam, witam ;)
OdpowiedzUsuńTe zaręczyny Wiktora i Hermionki trochę kojarzą się ze straymi czasami tak zwanym małżeństwem z rozsądku, albo z obowiązku. Ciekawe kiedy przyjdzie czas na wielką, prawdziwą miłość. Już nie mogę się tego doczekać!
Ron jaki cwaniak! I jaki zazdrośnik! Mógł się szyciej ogarnąć, zawsze wyskoczy z czymś głupim.
Sceny z Lavender zawsze mnie rozśmieszają. Dziewczyna jest taka głupuitka i płytko myśli, ale lubię ten rodzaj humoru ;) Te rozważania nad suknią ślubną, haha <3
Uważam, że Wiktor tutaj jest słodki, chociaż w prawdziwycm HP raczej za nim nie przepadałam, a może raczej był mi obojętny. Twój Wiktor jest taki "charakterny".
Nie mogę się doczekać ślubu :)
Powodzenia na maturze i zapraszam do mnie :)
Jejku. Ale jestem zła. W zasadzie to za mało powiedziane. Jestem wściekła! Wściekła, że nie zajrzałam tu wcześniej. Wybacz mi, że tak długo nie komentowałam, lecz problemy z Internetem (i rodzicami) były silniejsze od moich chęci ;<
OdpowiedzUsuńOjojoj, dużo się działo. Przede wszystkim duży progres stylistyczny ^^ Tak trzymaj, naprawdę jest super! Coraz mniej powtórzeń, ortograficznych brak, jakieś drobne literówki, drobiażdżki, ja również je popełniam. Super! Cud, miód i orzeszki :3
Jeśli chodzi o treść mogę mieć tylko wyrzuty, żenie było Dracona xD Ale miałabym już wtedy za dobrze, więc nie narzekam ^^
Nie spodziewałam się, że Hermiona w taki sposób podejdzie do ślubu z Krumem. Ciekawa perspektywa, nie powiem. Dziewczyna wychodzi za niego, bo chce być wolna, a on, jako rozchwytywany zawodnik quidditcha może zapewnić jej jako taką niezależność. Jak na początek ich związku - bardzo, bardzo oryginalne i bardzo, bardzo interesujące (:
Fajnie, że wprowadzasz tyleeee Lav. W oryginale nie było za dużo okazji, by pośmiać się z jej głupoty, Ty to nadrabiasz. Kreujesz zupełnie inną wizję, koloryzujesz postać, urozmaicasz czytelnikom lekturę - za to duże brawa! Jak zwykle, kiedy czytałam scenki z Brown miałam na twarzy ogromnego "banana" (:
Ron standardowo wkurzający i zazdrosny xD Chyba więszkość ff tak go ukazuje, ale cóż, taka jego rola. U Ciebie jest starannie zarysowany ten jego charakter, nie robisz z niego jakiegoś despoty, ale nie przesadzasz też w drugą stronę czyniąc go ciepłą kluchą, która potulnie godzi się na wszystko. Idealnie wymieszane proporcje i wychodzi prawdziwy Weasley xD
Zakończenie niezwykle udane, choć... pozostaje niedosyt xD Aż prosiło się o bójkę :))
A tekst o śmierciożercach - szczera prawda...
Podsumowując: ahdsjafhsuf genialne :3
Pozdrawiam, życzę dużooo weny!
BTW: Powodzenia na maturze! Sądząc po blogu, polskiego nie musisz się obawiać!
Trzymaj się, ściskam cieplutko i obiecuję, że będę trzymać kciuki (y)
Codziennie sprawdzam czy jest juz nowy rozdzial...
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze maturka poszla gladko. Wracaj szybko do nas :**
Hermiona i Krum, to coś czego szukałam już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością czytam każdy nowy rozdział. Masz lekkie pióro, co pozwala dosłownie wchłaniać całe opowiadanie. Fabuła jest oryginalna, szerze mówiąc nigdy nie spotkałam się z niczym podobnym.
Podobna mi się jak kreujesz postać Kruma. Na początku strasznie mi go brakowało i tylko czekałam na jego wielki powrót. No i cóż udało się! Idealny moment na pojawienie się jego postaci. :)
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, bo mam nadzieję, że mimo miesięcznej przerwy nie zrezygnowałaś.:D
J.
PS. Jak poszła matura?:>
Matura Cię chyba porwała, bo mamy czerwiec a Ty jeszcze nie wróciłaś!:)
OdpowiedzUsuńhttp://wirtualna-gazeta.blogspot.com/
Link tutaj wrzucam na fejs:
OdpowiedzUsuńhttp://www.facebook.com/ImWiecejMamZnajomychTymWiekszyBalaganNaTablicy
Ciekawy styl ;p
Podpisuję się pod powyższymi komentami a propos matury: wracaj do nas z kolejnym rozdziałem! Mam nadzieję, że matura poszła dobrze. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
[konFEDORAcja] & [Zlatan-Petrović]
Narazie wklejam linka do mojego bloga nie zaczynajac czytac nawet twojego.. Mozesz jednak byc pewna ze wroce tu i skomentuje wszystkie twoje rozdzialy.. Tyle ze na komie bo jestem na fonie.
OdpowiedzUsuńde-la-fin-de-la-vie.blogspot.com
AlexAvery
Jejku.. ^.^ Moje pierwsze opowiadanie z Krumem i Herm w roi głównej. LOVE Piękne!! Jak ja Ci zazdrosze tego styyyylu! Może do matury sie wyrobie :P Kocham Cię! Kocham! ( i z góry przepraszam na chaotyczny charakter tego komentarza.. )
UsuńAlexAvery
Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com
Twoje opowiadania byly niezwykle. Brakuje mi ich.
OdpowiedzUsuńUwielbialam je czytac gdybys wydala ksiazke bapewno bym ja kupila. Wpadlam na twoje opowiadania przypadkirm a sie w nich zakochalam.
BLAGAM WROC DO PISANIA :)
(Jesli ktos wie ze pisarka pisze gdzies indziej niech da mi link albo cos z gory dzieki) :)
Zaglądam co jakiś czas ;) obiecuję, że historia będzie kontynuowana!
UsuńCourtney
Zaglądam tutaj z nadzieją że zobaczę kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam bloga i jest niesamowity. Gdy nagle dowiaduję się, że to koniec omal się nie płakałam... Proszę dokończ to opowiadanie
OdpowiedzUsuń