Przedstawiam rozdział 6, parę ładnych razy przeczytałam ostatnią scenę, bo chciałam, żeby wypadła dobrze ;) Jak wyszło, oceńcie sami.
Zapraszam
___________________
Wizyta
Dolores Umbridge znaczyła dla mieszkańców Hogwartu tyle, że zaczęła się
prawdziwa wojna, w której od razu zostali postawieni na straconej pozycji.
Następnego dnia do zamku wprowadzili się Kingsley i Tonks, których Lucjusz
Malfoy zwolnił ze stanowisk zaraz po objęciu stanowiska Ministra Magii. Był to
tylko kolejny cios dla Zakonu Feniksa, który stracił wszystkich swoich
informatorów w obozie wroga. Aurorzy zajęli wolne komnaty w wieży
astronomicznej i od razu zabrali się do wzmacniania barier i wyszukiwania
ewentualnych słabości w środkach ochronnych. W pierwszej chwili sensację
wzbudziły także porozstawiane na wszystkich korytarzach wykrywacze czarnej
magii, które kręciły się i buczały, wywołując ogromny zamęt. Wszyscy jednak
szybko przyzwyczaili się do nietypowej, napiętej atmosfery, przechodząc w stan
pełnej mobilizacji.
Po
ogłoszeniu demagizacji mugolaków Hermiona spędziła kilka dni w swoim
dormitorium, gdzie narażała się jedynie na świergoty Lavender. Ginny
wielokrotnie próbowała ją namówić na rozmowę z Harry’m i Ronem, jednak ta
wolała najpierw w samotności przemyśleć, co właściwie miała zamiar zrobić.
Wiedziała jedynie, że na pewno nie stawi się w Ministerstwie i nie będzie
dobrowolnie patrzyła, jak ropucha-Umbridge przełamuje jej różdżkę z uśmiechem
na twarzy.
Dopiero po
zadaniu przez profesor McGonagall wypracowania na trzy rolki pergaminu, którego
tematem było zaawansowane precyzowanie cech transmutacji, Hermiona zmuszona była
do opuszczenia Wieży Gryffindoru. Liczyła na to, że po prostu zaszyje się
gdzieś pomiędzy regałami w bibliotece i nikt nie będzie jej przeszkadzał.
Kiedy
przedostała się przez cały zamek nie będąc zauważoną przez nikogo
niepożądanego, była przekonana o sukcesie swojej wyprawy. Zajęła miejsce tuż
przy dziale ksiąg zakazanych, w którym trwała właśnie walka pomiędzy dwoma
sprzecznymi tomiskami, które szarpały nawzajem swoje skórzane obicia i okładały
się wszytymi, aksamitnymi zakładkami niczym biczami, w międzyczasie wyrywając
sobie strony, z których wiele zaśmiecało już podłogę. Pani Pince zapewniła ją
jednak, że nie ma się czym przejmować, więc się nie przejmowała. Zebrała
potrzebne książki, przywołując je z półek, po czym wyjęła czyste rolki
pergaminu. Zakończyła przygotowania do pisania eseju, wygrzebując ze swojej
nieco już przetartej torby samopiszące pióro, które samodzielnie zaczarowała,
wzorując się na tym należącym do Rity Skeeter. Różnica była tylko taka, że jej
pióro pisało wszystko dosłownie, bez szczególnych ubarwień, a także, że
notowało myśli, nie wypowiedziane słowa. Bo jak inaczej Hermiona miałaby używać
go w bibliotece, w której ciszy niczym cerber pilnowała Pince? Musiała tylko
bardzo uważać, żeby jej myśli nie zboczyły ani na chwilę na jakiś bardziej
osobisty temat. Otworzyła jeden z opasłych tomiszczy i zaczęła układać w głowie
kolejne zdania, a pióro w tym czasie skrobało po pergaminie z niesamowitą
prędkością.
Jej praca
zmierzała już ku końcowi, gdy ktoś się do niej przysiadł. Chwilowo ogarnęła ją
panika, jednak okazało się, że jest to Neville, więc odetchnęła z ulgą.
Hermiona nie zauważyła, że chłopak zwrócił swoją uwagę w kierunku pergaminu, po
którym nadal bazgrało pióro:
- O nie, to
na pewno Harry albo Ron… - Neville zaczął czytać, wytrzeszczając oczy ze
zdziwienia. Gryfonka zerwała się i momentalnie wrzuciła swoje rzeczy do torby,
nie kontrolując przy tym purpury odznaczającej się na jej zawstydzonej twarzy.
- To nic
takiego, wiesz, po prostu wypróbowuję swój nowy magiczny wynalazek. Bardzo
przydatny do nauki, tylko nie bardzo wiem, jak właściwie je skłonić do pisania
tego, co powinno. Jest takie kapryśne … - mówiła nerwowo Hermiona.
- Szukam cię
od kilku dni, ale w ogóle nie mogłem się znaleźć. Jest coś, o czym chciałbym z
tobą porozmawiać – powiedział, marszcząc przy tym brwi.
- Jasne,
Neville, wiesz, że zawsze możesz liczyć na mnie i na moją dyskrecję. – Położyła
sobie rękę na piersi.
- To w sumie
dotyczy ciebie – wykrztusił, obserwując zaskoczenie na jej twarzy. – Ja
chciałbym zapytać... – Zaczął ciężko oddychać. – Czy ty zostaniesz moją żoną? –
wyrzucił z siebie. Zapadła krępująca cisza.
Hermiona
była totalnie oszołomiona, spodziewała się tej propozycji od Harry’ego czy Rona,
jednak na pewno nie od Longbottoma. Prędzej podejrzewałaby Cormaca o takie
zapędy.
- Och,
Neville … Jesteś bardzo dzielny i prawdziwy z ciebie przyjaciel, ale ja
właściwie sama nie wiem, co chcę z tym zrobić. Nie chcę wychodzić za żadnego z
moich przyjaciół, znam was praktycznie od dziecka. To dla mnie po prostu za
dużo, ale bardzo doceniam to, że zdobyłeś się na odwagę, żeby mnie o to zapytać
– powiedziała.
- Nic się
nie stało, Hermiono. Wiedziałem, że się nie zgodzisz, chciałem jednak, żebyś
wiedziała, że możesz na mnie liczyć. Pójdę już. – Nim się obejrzała, już go nie
było.
Było jej
przykro, że w jakiś sposób zraniła Nevilla, w końcu odrzucenie do zawsze
odrzucenie, nie ważne w jakich okolicznościach, zwłaszcza dla tak wrażliwego
chłopaka jakim był Longbottom. Westchnęła i objęła się ramionami. Dlaczego to
wszystko musiało być takie trudne?
Wypracowanie
było już praktycznie napisane, postanowiła więc dokończyć je kiedy indziej, w
końcu zostało jeszcze kilka dni terminu. Zarzuciła torbę na ramię, poprawiła
białą koszulę i znowu rozpoczęła wędrówkę na ostatnie piętro, do Wieży Gryffindoru.
~*~
Hermiona
siedziała na łóżku, przeglądając notatki z minionego tygodnia. Nie zadali im zbyt
wiele, większość profesorów zdawała się być bardzo rozkojarzona, czego powód
był jasny dla wszystkich. Nie mogła w sumie narzekać, już od jakiegoś czasu
potrzebowała chociaż odrobiny luzu, a w tamtej sytuacji stało się to niemal
koniecznością. Nagle do pomieszczenia jak burza wpadła Ginny, z ogromnym
uśmiechem na ustach. Rzuciła w kąt swoją torbę i wskoczyła na łóżko Hermiony,
siadając naprzeciwko niej po turecku. Od czasu, kiedy ponownie zaczęli się do
siebie zbliżać z Harry’m, była bardzo szczęśliwa, jednak nigdy nie była aż tak
radosna.
- Mam dobre
wieści!
- Też chcesz
mi się oświadczyć? – zironizowała brunetka.
- Co? Nie …
Wreszcie znaleźli dla nas nauczyciela obrony przed czarną magią – mówiła
podekscytowana. - W życiu nie zgadniesz kto to, więc nawet nie każę ci strzelać.
To Charlie! Wraca z Rumunii i będzie nas uczył. Niesamowite, co? Już myślałam,
że nigdy go nie zobaczymy. Przecież tak długo nie pozwalali mu wrócić do
Anglii.
- To
wspaniała wiadomość. Nie ma nikogo lepszego na to stanowisko – odpowiedziała
Hermiona z przekonaniem. - Nie wiedziałam, że nie mógł wrócić. Dlaczego
właściwie?
- Wyjechał z
własnej woli, jednak potem zabroniono mu wrócić. Ministerstwo zrobiło z niego
kartę przetargową, która pozwoliła im szantażować mojego tatę. – Ginny wyraźnie
posmutniała na to wspomnienie.
-
Przepraszam, że pytam, ale wiesz, zwolinili Tonks, Kingsleya …
- Nie, tata
nadal pracuje, jednak i tak będzie musiał się zwolnić. Zajmował się mugolami, a
teraz wszystko się zmieni – powiedziała ruda, wzdychając.
Łóżko
zaskrzypiało, kiedy Ginny wstała.
- A propos,
rozmawiałaś już z Harry’m i Ronem? Nie mogą cię złapać od kilku dni. Harry
niesamowicie martwi się o ciebie. Nie uciekniesz przed tą rozmową, Hermiono. –
Pogroziła jej palcem.
- Wiem,
wiem, po prostu nie mogłam się zebrać, chciałam wszystko przemyśleć. Biorąc pod
uwagę wydarzenia z dzisiejszego dnia, chyba pójdę ich poszukać – Gryfonka
zaczęła się zbierać.
- Czas
najwyższy – odpowiedziała jej ruda.
Hermiona
schodząc do Pokoju Wspólnego czuła ogarniający ją stres przed rozmową z przyjaciółmi,
jednak jak się okazało, nie było ich na dole. Na tablicy ogłoszeń, zawieszonej
tuż przy jednym z okien przeczytała, że McGonagall wyszła z inicjatywą
stworzenia nowego Klubu Pojedynków, tym razem konkretnie przygotowującego do
walk z ciemnymi mocami. Szczegóły zobowiązała się podać w najbliższym czasie.
Dziewczyna nie była zaskoczona, w końcu nikt nie wiedział, kiedy przyjdzie im
się zmierzyć ze Śmierciożercami, a dyrektorka na pewno obawiała się też, że w
jakiś sposób zmuszą ją do opuszczenia Hogwartu. Hermiona doceniała jej wysiłek
i to, że nie chciała zostawić ich na pastwę Voldemorta i jego popleczników.
Potem
kontynuowała swoje poszukiwania na innych piętrach. Spacer po zamku nawet ją
odprężył, a Harry’ego i Rona i tak nigdzie nie było widać i miała cichą
nadzieję, że tego dnia ich nie zobaczy. Jej pragnienie nie miało się jednak
spełnić, wręcz przeciwnie, wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej, niż
sądziła.
Wreszcie
zobaczyła ich, kiedy znalazła się na korytarzu na czwartym piętrze. Gdy tylko
ją zauważyli, od razu przyspieszyli. Mimo, że przejście było szerokie, zostali
zatrzymani przez tłum, przez który przeciskali się całą swoją mocą w obawie, że
Hermiona znowu gdzieś zniknie. Nie ma co się dziwić, ukrywała się przed nimi
kawał czasu. Odruchowo dziewczyna spojrzała także w drugą stronę, skąd przybyła.
Stamtąd również wielu uczniów zmierzało w jej stronę lub przeciskało się w
przeciwną, lecz jedna postać zdecydowanie górowała nad innymi, przez co
dziewczyna dostrzegła ją bez większego problemu. Nie była przygotowana na to
spotkanie, ze zdziwienia otworzyła szerzej oczy, zupełnie nie rozumiejąc, co
ostatnio właściwie się dzieje. No i czemu było tu akurat tylu ludzi? Wszyscy
akurat wybrali się na spacer czy co>
Z jednej
strony Harry i Ron, z drugiej zaś nieubłaganie zbliżał się Wiktor Krum. Wielu
uczniów, widząc Bułgara, pospiesznie ustępowało mu miejsca, bądź też schodziło
na bok, aby mieć lepszy widok na jego sylwetkę. Krum natomiast niewiele sobie z
tego robił, uporczywie dążąc do spotkania z Hermioną. Sunął przez tłum,
poruszając się szybko i pewnie. Wyglądał na wyjątkowo zdeterminowanego, za
wszelką cenę próbował osiągnąć cel, cały czas wpatrywał się w jej twarz. Już z
daleka Gryfonka mogła dostrzec, że tak jak podczas jego ostatniej wizyty w
Hogwarcie, jest wyraźnie wykończony, co widać było na jego zmęczonej twarzy.
Tym razem Bułgar nie miał na sobie jednak podniszczonych, podróżnych szat,
tylko eleganckie, czarne spodnie, lśniące lakierki i śnieżnobiałą koszulę,
która subtelnie zarysowywała się na wyrzeźbionych mięśniach. Hermiona poczerwieniała,
zdając sobie sprawę, że swoim wyglądem jeszcze bardziej przyciąga ciekawskie
spojrzenia, a nie chciała przecież żadnych plotek wokół siebie.
Krum miał
wyraźną przewagę nad Gryfonami, pierwszy więc dotarł do Hermiony, która stała z
rozwartymi ustami, wyglądając wyjątkowo głupio, z czego zdała sobie sprawę
dopiero chwilę później. Mężczyzna przez chwilę popatrzył w jej oczy, po czym niespodziewanie
zniżył się i usłyszała ciężkie uderzenie jego kolana o posadzkę. Wiktor Krum
wyciągnął w jej stronę pudełeczko z niesamowitym pierścieniem z białego złota,
po czym świdrując ją swoimi czarnymi jak węgiel oczami powiedział:
- Wyjdź za
mnie.
W tym
momencie czas się zatrzymał. Jak przez mgłę Hermiona widziała zaskoczone twarze
uczniów, przyglądających się im z każdej strony. Nikt się nie poruszył, wszyscy
czekali na jej reakcję. Ciekawość zebranego tłumu z każdą sekundą osiągała
zenit. Gdzieś w oddali dziewczyna dostrzegła też oszołomione twarze Rona i
Harry’ego, którzy najwyraźniej wykrzykiwali coś w jej stronę, jednak do niej
nie docierało nic.
- Hermiono,
wyjdź za mnie – powtórzył Bułgar, patrząc na nią wyczekująco z niesamowitą
determinacją, która zdawała się nie znosić odmowy.
Gryfonka
jeszcze raz omiotła wzrokiem twarze przyjaciół. Niczym w kalejdoskopie widziała
kolejne obrazy. Pomyślała o ślubie z Harry’m czy Ronem, o obrzydliwościach,
które chcieli jej wyrządzić Śmierciożercy. Wszystko wokół wirowało.
- Tak –
wypaliła wreszcie Hermiona, a wokół nich rozgrzmiała prawdziwa burza oklasków.
Świetnie piszesz, aż się napatrzeć nie mogę. Mam nadzieję, że z tego książka kiedyś będzie *__*
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://time-for-uss.blogspot.com/
Obserwuję, liczę że się odwdzięczysz :*
I o to chodzi! :D Wszystko potoczyło się co prawda mega szybko, ale w sumie w obliczu demagizacji nie ma czasu na zastanawianie się i wojny podjazdowe. Będzie Hermiona Granger-Krum, doskonale! :D Już chciałam krzyczeć, że zraniła uczucia Neville'a, ale nawinął się pan Krum i już żadnych uwag nie mam. Fajnie, że Charlie wraca, chciałabym się nieco więcej o nim dowiedzieć i mam nadzieję, że mi to umożliwisz. :)
OdpowiedzUsuńMam jedną uwagę a propos odmian imion: powinno być "Neville'a", nie "Nevilla", ale za to "z Harrym", nie "z Harry'm" i wtedy też powinno być: "z Neville'em". ;)
Pozdrawiam,
[konFEDORAcja]
Dzięki, że zwróciłaś na to uwagę, nie miałam o tym pojęcia ;P
UsuńDla Kruma to była fantastyczna okazja ;P Czemu miałby nie skorzystać chłopak ;P
Dziękuję za komentarz ;D
Hej, świetny blog. Muszę nadrobić, więc zabieram się do czytania, a w między czasie zapraszam do siebie - mystery-nauczycieliuczennica.bloog.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Nadia :)
Walczące książki nieźle mnie rozśmieszyły. Zaczęłam sobie wyobrażać jakby zachowały się moje, gdyby były magiczne, zwłaszcza, że mam prawie same kryminały... cóż morderstwo za morderstwem by odchodziło na półkach :-)
OdpowiedzUsuńNeville zachwycił mnie swoją odwagą. Przełamał nieśmiałość, żeby pomóc przyjaciółce. To bardzo miłe z jego strony. Bardzo. Przynajmniej zachował się taktownie, a nie tak jak Harry.
Co do ostatniej sceny.. niczego innego się nie spodziewałam. No cóż w końcu to ma być opowiadanie o Hermionie i Krumie więc gdyby powiedziała nie coś by się nie zgadzało. Hahah.. zastanawiałam się czy zdała sobie sprawę z tego, że powiedziała tak. Wydaje mi się, że zrobiła to w lekkim szoku, co oczywiście nie oznacza, że nic do niego nie czuje.
Długo byś tych książek nie miała xD Musiałabyś jakieś klatki przygotować ;P Lubię takie magiczne momenty w opowiadaniach po prostu, nie poradzę na to nic ;D
UsuńZdecydowanie Neville wymiata ;P
Pewnie po prostu nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, biedaczka ;P
dzięki, że wciąż jesteś i czytasz ;)
Aaaaa!! Liczyłam troche na to, że Hermiona na przekór wszystkim, wyjdzie za Nevilla, a tu KABUM!
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie, tak jak ja Ciebie w swoim rozdziale!
Wiktor i Hermiona. Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Wiem, że w końcu pojawi się miłość, ale zastanawia mnie czy Hermiona będzie się zastanawiać czy Wiktor zrobił to z litości?
Super rozdział, suuuuuuuper!
Niedziele/Poniedziałki stały się moim ulubionym dniem tygodnia!
W całym rozdziale Neville porwał moje serce. Zachował się jak prawdziwy mężczyzna i cudowny przyjaciel. Szczerze.... na prawde chciałabym takiego przyjaciela w prawdziwym życiu.
Było mi tu trochę za mało tego Kruma i cieszę się, że wprowadziłaś go w 100% do opowiadań w takim momencie, w takimstylu. Normalnie jak wejście smoka! :)
Czekam na nowości.
Syl :*
No tak nie mogło być, Wiktor byłby zrozpaczony xD Ciężko, żeby się nad tym nie zastanawiała, bo to w sumie normalna reakcja, kiedy obcy facet proponuje Ci małżeństwo haha xD I jeszcze je przyjmujesz! Chociaż raczej nie przekonamy się o tym w rzeczywistości ;D
UsuńDziękuję, Goldie ;D
Rozdział czytałam na raty, dlatego dopiero teraz komentuję. Tak to jest, kiedy jest się odciętym od internetu. ;c Przy okazji z góry przepraszam za krótki komentarz - mój telefon mnie nie lubi.
OdpowiedzUsuńTo, że Hermiona się ukrywała, nie pasowało mi trochę do jej charakteru, ale ze względu na zaistniałą sytuację, która musi być dla niej trudna, przymknęłam na to oko.
Oświadczyny Neville'a mnie zdziwiły, ale w całkiem miły sposób. Chłopak pokazał w pewien sposób swoją odwagę i trochę mi się go szkoda zrobiło, gdy Hermiona odrzuciła jego oświadczyny. No ale tak musiało być. ;)
Generalnie akcja potoczyła się wartko i ani się obejrzałam, a już był Krum. Bardzo mi się spodobały jego oświadczyny i aż się uśmiechnęłam, jak Hermiona je przyjęła. Nie mam pojęcia, jak słowami wyrazić swój zachwyt.
Jeszcze przy okazji wrócę do wcześniejszej rozmowy Hermiony z Ginny - świetnie rozegrana.
Ten rozdział jest jednym słowem genialny. Jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej.
Czekam do niedzieli lub poniedziałku. ;)
Ściskam,
Ap
Twój telefon chociaż nie postanowił się zepsuć tuż przed maturą jak mój haha xD
UsuńMyślę, że po prostu nie chciało jej się słuchać ich gderania ;P
Dziękuję, zawsze niesamowicie zaskakujesz mnie swoim ujęciem ;P
Ughhhhhh.... Napisałam długaśny komentarz i coś nacisnęłam i się usneło ;_______;
OdpowiedzUsuńEh, będzie Cię musiało zadowolić coś krótszego :<
Stylistycznie bomba, brak błędów, zrównoważyłaś też proporcje między dialogiem a opisem. Brawo!
W treści podobały mi się nawiązania do miotologii, pórównanie pani Pince do Cerbera przypadło mi do gustu - idealnie oddało jej charakterek ^^
Żal mi się zrobiło Kingsleya i Tonks... Biedni... Napomykając o zmianie ustroju chciałabym jeszcze dodać, że niespodziewałam się obsadzenia Charliego jako nauczyiela OPCM. To było dla mnie zaskoczenie, aczkolwiek pozytywne! Oświadczyny Neville'a były urocze. Takie nieporadne, przez co jeszcze bardziej zwiększył się poziom ich słodyczy. Naprawdę dobrze to rozegrałaś, chłopak się nie napraszał, oferował Mionie tylko pomoc i przez ten gest zapewnił ją, że zawsze może na niego liczyć. Za to oświadczyny Wiktora.... Ummm... Te były zupełnie inne. Krum był pewny siebie i nie liczył się z odmową. Nie wierzył, że Hermiona odrzuci jego zaloty (i słusznie) Wyraźnie czułam chemię między nimi i to było... coś wspaniałego.
Zakończenie bardzo dobre, nie miałaś się co stresować ^^ Życzę dużo weny!!!!!!!!!!!
Nie przejmuj się, nic się nie stało ;D
UsuńTak stwierdziłam, że Charlie pasowałby do tej roli, biorąc pod uwagę jego zainteresowania ;P Rzeczywiście miałam zamiar pokazać ten kontrast pomiędzy Krumem a Nevillem ;)
Dzięki wielkie ! ;)
TAK! TAAAAAAAAAAAAAAK! ♥ powiedziała TAK! :33
OdpowiedzUsuńJdnwjndbbejdjska umieram. Zaczęłam wyć w poduszkę, jeszcze zaraz ktoś tu przyjdzie ;_; ledwo skończyłam się uczyć :-:
Ale no!!! Nareszcie :3 teraz tylko załatwić sprawę by się w sobie zakochali ;_;
A biedny Neville taki opuszczony... mam nadzieję że nie będzie jakoś szczególnie ciężko tego przeżywał! I Charlie jako nauczyciel? Super! Szczerze mówiąc mógłby rozgadać się o smokach, na takiej lekcji słuchałabym jak zaklęta, smoki to moja miłość, nawet na równi z chemią! :D
Okay, Krum był taki przekonany, zupełnie inaczej to wyglądało niż w przypadku Neville'a, świetnie oddałaś tu kontrast. Jak zawsze jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności pisarskich! Życzę Ci, abyś je rozwijała c: można być dobrym, ale zawsze warto być lepszym.
Ciekawi mnie rozmowa z Harrym i Ronem, jak zareagują na jej narzeczeństwo?
A co do końcówki - a kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać :">
Przepraszam, że późno - lekcje. Jesteś właściwie jedną z niewielu osób, które czytam na bieżąco, bo nie wysiedzę z tej ciekawości! :D
Wybacz słabą długość komentarza :<
Pozdrawiam!
Dzięki, kochana ;D To zakochanie chyba stanowi główny motyw tego opowiadania, więc nie może być tak prosto z górki ;D
UsuńDziękuję za każde słowo, doceniam to, że jesteś zawsze i na czas i wspierasz mnie, dziękuję ;D A to, że czytasz na bieżąco schlebia mi tak, że aż się rumienię ;P
Chyba nie będę oryginalna, jeśli powiem, że właśnie ze względu na masakryczny brak czasu odzywam się dopiero teraz. Ale cóż, taka prawda. ;)
OdpowiedzUsuńCzy już wspominałam, że lubię czytać Twoje rozdziały? Jeśli nie wspominałam, to teraz to mówię i serio żałuję, że mam na to niewiele czasu. Akcja toczy się wartko, nie ma przestojów i w ogóle z łatwością i przyjemnością śledzę losy bohaterów. Trochę zrobiło się mi żal Neville'a. Ale z drugiej strony no cóż... Neville to Neville. :D
I uwielbiam Cię za to, że sprowadzasz Charliego. Po prostu padam do nóżek. Żebyś widziała ten szeroki uśmiech. :) Naprawdę... dobra, nie będę się powtarzać. Po prostu nie mogę się doczekać, kiedy się pojawi.
No i ostatnia scena jak najbardziej Ci wyszła. Jeżeli chodzi o mnie - chwyciła mnie za serce. I... pięknie po prostu.
Pisz, pisz jak najwięcej.
Pozdrawiam,
Aranel
*Tak, od teraz postaram się wchodzić regularnie na Twojego bloga. I też bez opóźnień komentować. :)
Teraz jest gorący okres więc wszyscy mamy ten sam problem ;P Dla mnie z końcem matur na pewien czas się rozwiąże ;P Niesamowicie cieszę się, że Cię tu widzę i przepraszam, że ostatnio nie było mnie u Ciebie ;) Po maturach mogę być choćby codziennie! ;P
UsuńDzięki za wspaniałe słowa, potrafisz niesamowicie motywować! ;)
Hej, Courtney!
OdpowiedzUsuńPoślizg jak cholera, ale na szczęście w przerwie świątecznej wreszcie znalazłam trochę czasu, żeby skomentować. A tu tyle się działo przez ostatnie dwa rozdziały! Tak w ogóle to wszystkie mądre słowa wyparowały po przeczytaniu ostatniego akapitu.
Hermiona. Wychodzi. Za. Wiktora. Tak. :D
Ale, z drugiej strony, szkoda trochę biednego Neville'a. Wykreowałaś go na wspaniałego przyjaciela, którego każdy chciałby mieć, ale odmowa Hermiony jest tutaj jak najbardziej zrozumiała.
Cóż, do następnego :)
Standardowo pozdrawiam ciepło.
Nie przejmuj się, za dwa tygodnie matura więc mam ten sam problem ;P Staram się Was nie uśpić, Ljlo, przynajmniej się staram ;P
UsuńLoff Wiktor <3
do następnego xD
Mówiąc szczerze, gdy przeczytałam fragment, w którym Ginny wpadła do pokoju z wiadomością, że znaleźli nowego nauczyciela do obrony przed czarną magią miałam wielką nadzieję, że to będzie Wiktor. Jak przeczytałam, że będzie to jakichś Charlie miała ochotę krzyczeć. Przebłysk nadziei mi dałaś, a sekundę później już jej brak.
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam dalej. Hermiona szuka swoich przyjaciół, a tu kto się pojawia? Wiktor! Padłam, jak przeczytałam, że on przyjechał aż do Hogwartu, aby oświadczyć się dziewczynie. Była pewna, że odmówi albo coś, a tu taki zaskok! Dwie niespodzianki w jednym rozdziale.
Tylko mam jakieś niejasne wrażenie, że Malfoy będzie coś kombinował i że on oraz Hermona później coś będą mieli do siebie. Czy się mylę, okaże się później.
Jedyne do czego się mogę doczepić to fakt, iż zapisujesz zwroty grzecznościowe wielką literą, a nie małą jak to się robi w opowiadaniach. No i odmiana imion. Nie „Hermiony”, a „Hermiona’y”. Takie błędy czasami się zdarzają, ale przy takim blogu można na nie przymknąć oko.
Wszem i wobec ogłaszam, że lepszego fanfika o HP nie czytałam. Masz genialne pomysły i piszesz tak ciekawie, że oderwać się nie mogłam
To chyba tyle – więcej nie skomentuję, bo jestem podjarana (palę się normalnie! XD) Krumem.
Pozdrawiam,
Czarna
+ Jest możliwość, abym była informowana?
Wiesz co, przejrzałam cały tekst i nie znalazłam miejsca, w którym użyłam zwrotu grzecznościowego dużą literą ;P Jeśli coś takiego zrobiłam, przepraszam, to raczej literówka ;)
UsuńOdmianę Hermiony też sprawdziłam i mogę powiedzieć, że jest prawidłowa ;) poza tym, Hermiona to spolszczenie od angielskiego Hermione ;)
Dziękuję Ci za komentarz, bardzo cieszę się, że dołączyłaś do czytania mojej historii i jestem wdzięczna za Twoją opinię ;)
pozdrawiam i zapraszam na następny !
To są dopiero oryginalne zaręczyny;D Ciekawe co na to Harry i Ron...Ten pierwszy pewnie poczuje ulgę, w końcu nie bd miał dylematu jak pomóc Hermionie i ożenić się z Ginny;) Gest Neville był przeuroczy;) Maksymalnie wciągnęłam się w Twoje opowiadanie! Chcę więcej i dlatego przechodzę do rozdziału 7;D
OdpowiedzUsuńV;*
Hejka,
OdpowiedzUsuńWłaściwie czy mogłam się spodziewać czegoś innego? W końcu to opowiadanie o Hermionie i Krumie! ;)
Zacznę od tego, że bardzo sposobało mi się zachowanie Neville'a. To było urocze i takie kochane! Chłopak przełamał swoją niesmiałość i skromność i podjął prawdziwą, męską decyzję. Skradł tym moje serce, bez dwóch zdań. Prawdziwy z niego przyjaciel. Swietnie się zachował, podczas gdy Harry nieco mnie zawiódł.
No i ta propozycja Wiktora! Wow. Można powiedzieć, że wykorzystał okazję która się nadarzyła, ach ten Wiktor. Hermiona musiała być w niemałym szoku. Tylko nie czy nie będzie myśleć, że to wszystko z litości czy obowiązku?
Lecę na kolejny rozdział!