Wczoraj nie zdążyłam, więc wstawiam rozdział dzisiaj ;) Tak jak obiecałam, nowy w każdą niedzielę lub poniedziałek, w zależności od mojego aktualnego statusu w życiu prywatnym ;P
Dziękuję Wam za wszystko, jeśli z jakiegoś powodu nie dotrę do Waszych blogów, dajcie znać w spamie, na pewno nadrobię ;)
Mi osobiście rozdział średnio się podoba, ale w każdym razie zapraszam! ;)
_________________________________________
Hermiona wybiegła z Wielkiej Sali, czując wzbierające się
pod powiekami łzy wściekłości. Mijając uczniów czystej krwi bardziej wciskała
głowę między ramiona, którymi się objęła, aby nie widzieli jej twarzy. Słyszała
szepty, płacze i żabie rechoty, brzmiące niczym wytykanie palcami. Jak
najszybciej chciała znaleźć się na błoniach, wezbrać powietrza w płuca i na
spokojnie wszystko przemyśleć, z dala od współczujących, gardzących i
szukających zrozumienia spojrzeń. Nie podda się. Nie odda swojej różdżki.
Będzie walczyła aż ją zabiją. Zginie jako czarownica.
Nagle poczuła czyjeś silne palce, wbijające się w jej
przedramię. Ktoś zatrzymał ją zdecydowanie:
- Hermiona, zaczekaj! Przecież wiesz, że to nic. Ja i Ron …
Któryś z nas ożeni się z tobą. Mogę ja. Jesteś roztrzęsiona, wróć ze mną do
zamku – powiedział Harry, wciąż nie puszczając jej ręki.
- Daj spokój, nie chcę Twojej łaski! Czy ty w ogóle słyszysz
jak to brzmi? Chcesz być bohaterem zawsze i wszędzie, ale ja tego nie
potrzebuję. Zostaw mnie teraz samą. – Wyrwała ramię z jego żelaznego uścisku i
ruszyła dalej, nie oglądając się za siebie. Harry opuścił ręce w geście
bezradności i śledził oddalającą się
sylwetkę przyjaciółki, dopóki nie zniknęła za zakrętem korytarza.
Kiedy wreszcie Gryfonka znalazła się na zewnątrz, poczuła
się lepiej. Sunęła w gęstej jak mleko mgle, raz po raz zanurzając stopy w
mokrej trawie. Niebo przysłoniły szare chmury, powoli zaczynało się ściemniać.
Nie od razu wiedziała, gdzie właściwie ma zamiar się udać, dała się więc ponieść
swojej intuicji. To, co czuła, było jakąś dziwną mieszanką gniewu, mobilizacji
i rozpaczy, co łącznie sprawiało, że była zupełnie rozbita. Zdecydowała, że
odwiedzi grób Dumbledore’a. Może on podsunie jej jakieś skuteczne rozwiązanie
albo może chociaż znajdzie przy nim jakiekolwiek pocieszenie. Jego ciało
złożono blisko klifu, wokół pojedynczych strzelistych drzew. Tak samo jak
Harry, Hermiona nie była tam od czasu pogrzebu, czyli od końca zeszłego roku,
kiedy największy czarodziej wszech czasów został zabity przez Severusa Snape’a.
Widząc już w oddali pomnik z białej, marmurowej płyty,
dziewczyna dostrzegła, że nie jest tam sama. Czyżby ktoś wpadł na ten sam
pomysł, co ona? Od tego momentu zbliżała się powoli, wahając pomiędzy
ciekawością, a chęcią do pozostania w samotności przez jakiś czas. Stanęła za
najgrubszym z drzew otaczających grobowiec, ostrożnie wyglądając zza konara.
Zobaczyła szczupłą, wysoką sylwetkę mężczyzny, który trzymał ręce w kieszeniach
eleganckiej szaty i wpatrywał się w płytę, na której spoczywały świeże hortensje
o pięknym niebieskim odcieniu. Najwyraźniej przyniósł je ze sobą. Hermiona
poznała go od razu po rozwianych, tlenionych włosach. Czego Draco Malfoy szukał
na grobie Dumbledore’a? Rozgrzeszenia? Czasem zastanawiała się nad tym, jak w
rzeczywistości wyglądała rola Dracona w tym wszystkim, ale wiedziała, że nigdy nie
będzie w stanie uwierzyć, że nie jest złym człowiekiem, a tym bardziej mu
współczuć. Zmarszczyła brwi, kiedy zauważyła, że pociera ramię w miejscu, w
którym prawdopodobnie znajdował się Mroczny Znak. Wzdrygnęła się z przerażenia.
- Co Granger, sądzisz, że nie wiem, że tu jesteś? Nie łudź
się. Co tu jeszcze robisz? Nie powinnaś czasem siedzieć w zamku i planować
wesela z Potterem albo Weasley’em? Którego wybierasz, Bliznowaty czy Wiewiór,
oto jest pytanie – powiedział, po czym odwrócił się i spojrzał prosto w jej
oczy z bezczelną obojętnością.
- A co, żałujesz, że nie z tobą? Pewnie z myślą o mnie twój
ojciec wymyślił tą bzdurę. Wreszcie mielibyście w rodzinie chociaż kogoś z
głową na karku zamiast zadu – odpowiedziała mu, dyskretnie zaciskając palce na
różdżce w kieszeni.
- Nie wysilaj się, Granger – stwierdził, kiedy zauważył, że
szykuje się do ataku. – I tak nie przeżyjesz tej wojny, więc nie mam zamiaru
tracić z tobą czasu. Szczęścia na nowej drodze życia – rzucił sarkastycznie, po
czym jeszcze bardziej wcisnął dłonie w kieszenie i odszedł niespiesznie,
okazując swoją przewagę nad nią.
Przez chwilę Hermiona czuła się oszołomiona, jednak szybko
otrząsnęła się z szoku. Chciała, żeby Malfoy kiedyś pożałował swoich słów,
już ona się o to postara. Kiedy była pewna, że jest wystarczająco
daleko, aby jej nie dostrzec, podeszła bliżej pomnika i przyjrzała się kwiatom,
które przyniósł. Było to całkowicie sprzeczne z postawą, jaką miał w zwyczaju
sobą prezentować, co wywołało w głowie Gryfonki jeszcze większy mentlik.
Hermiona zerwała jedno źdźbło trawy i uniosła je na wysokość oczu. Gdy tylko
skupiła wzrok na maleńkiej roślince, źdźbło zaczęło rosnąć, wydłużać się i
zmieniać kształt, aż w końcu zamiast niego w dłoni dziewczyny znalazła się
długa, piękna róża o dorodnym, karmazynowym kwiecie. Schyliła się i ułożyła ją
tuż obok hortensji Malfoya. Ich kolory bardzo ze sobą kontrastowały, zupełnie
jak ich właściciele.
~*~
Kiedy Harry wszedł do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, nie był
zaskoczony widokiem, jaki tam zastał. Dean i Seamus siedzieli na fotelach w
kącie, prowadząc zażartą dyskusję i namiętnie gestykulując. Obaj byli
czarodziejami półkrwi, jednak honor nie pozwalał im na podporządkowanie się
wrogowi, jakim był Voldemort. Przy kominku Parvati pocieszała wylewającą z
siebie wodospady łez Eloise Migden, która zdążyła już utworzyć spory stosik
zużytych chusteczek higienicznych, zalegających na podłodze. Harry zdziwił się
natomiast bardzo, kiedy zobaczył Rona nachylającego się nad postacią Lavander
Brown, skulonej w fotelu, również zalanej łzami. Mimo, że czuł się wyjątkowo
niezręcznie przerywając, podszedł do nich:
- Yyy, Lavender … czy ty nie jesteś czasem czarownicą
czystej krwi? – zapytał Gryfon, obserwując konsternację na twarzy swojego
przyjaciela.
- No tak. Czemu pytasz? – odpowiedziała, ocierając rękawem
mokry policzek.
- Bo ryczysz. Przecież jesteś bezpieczna, Śmierciożercy nie
tkną cię małym palcem – powiedział, marszcząc brwi.
- I co z tego? To jest takie okropne! Zabiorą wszystkich, a
ja zostanę sama. Też chcę wyjść za mąż jak reszta dziewczyn. A nikt mnie o to
nie poprosi tylko dlatego, że jestem czystej krwi! – wykrzyczała, wybuchając
kolejną falą płaczu.
- Lav, uspokój się. Na pewno znajdzie się ktoś, kto cię
pokocha – uspokajał ją Ron, delikatnie głaszcząc ją po złotych włosach. – Nie
musisz brać ślubu pod przymusem, możesz wybierać. – Uśmiechnął się do niej.
- Och, mój Mon-Ron, zawsze taki mądry, taki zaradny!
Ronusiu, ożenisz się ze mną, prawda? Tak po prostu, kiedy będziemy już pewni,
że nasza miłość jest prawdziwa. – Lavender złapała go za ramię, patrząc na
niego z błagalnym wzrokiem.
- Jasne, Lav, jasne – odpowiedział Weasley, po czym
westchnął i ruszył za Harry’m w stronę ich dormitorium, gdzie liczyli na
chociaż odrobinę spokoju.
Wchodząc do pomieszczenia niewiele brakowało, a potknęliby
się o zostawioną przy drzwiach, samotną parę skarpetek Rona.
- Sprzątaj czasem po sobie – mruknął Harry.
Towarzyszył im tylko Neville, który pielęgnował właśnie
swojego jalosa, magiczny kwiat, który powierzyła mu pod opiekę profesor Sprout.
Chłopak najwyraźniej starał się przetrzeć jego liście, jednak niechętny jalos
wił się i odchylał za każdym razem, kiedy próbował zbliżyć do niego wilgotną
szmatkę. Roślina miała fioletową łodygę i liście w tym samym kolorze, natomiast
jej kwiat przybierał najróżniejsze odcienie niebieskiego, od błękitu w samym
środku po ciemny granat na zewnątrz. Jalos był kapryśny niczym kobieta i tylko
Neville miał wystarczająco dużo cierpliwości, aby się nim opiekować, zwłaszcza
przy jego niepospolitej zwinności.
Harry i Ron usadowili się na łóżku rudzielca, położonym na
końcu, tuż pod ścianą.
- Musimy coś zrobić z Hermioną. Nie mogą jej przecież tak po
prostu zabrać. Co oni mają zamiar jej zrobić? Złamią różdżkę, wtrącą do lochu,
za nic? – mówił Ron, gestykulując z przejęciem.
- Myślę, że wygląda to znaczenie gorzej. Zmuszą ją do
katorżniczej pracy, będą głodzić, torturować. Zresztą nie tylko Hermionę.
Pomyśl, ilu z naszych przyjaciół jest mugolakami albo półkrwi, oni też są
zagrożeni. A ich rodzice? Rodzice Hermiony? Ona tego tak nie zostawi. – Harry
założył ręce na piersi.
- To co, stary? Ty czy ja? To musi być któryś z nas –
powiedział Ron poważnie, wyczekując na odpowiedź przyjaciela.
- Pamiętaj, że Hermiona musi się na to zgodzić, a nie
wyglądała, żeby miała zamiar. Jestem w stanie to dla niej zrobić, ale to dla
mnie takie samo uczucie, jakbyś ty miał się przespać z Ginny. No i właśnie,
Ginny … - westchnął Harry, spuszczając głowę.
- Ty i Ginny nadal …
- Nie jestem pewny, ale ja, no wiesz … Chciałbym. Nie
zapominaj jednak, że właśnie zaręczyłeś się z Lavender – czarnowłosy zmienił
temat.
- Przestań, przecież to nie było na serio. – Ron machnął
ręką, po czym zamyślił się, spoglądając w okno. Najwyraźniej Ślizgoni
wykorzystali wolne boisko do zebrania się na treningu quidditcha.
- Nie odpuści ci teraz, jesteś zaręczony! – Harry dźgnął
przyjaciela w bok, śmiejąc się przy tym dziko.
- Na łeb gnoma, w co ja się wpakowałem … Muszę szybko ożenić
się z Hermionią. – Ron zbladł i w geście rozpaczy rozczochrał jeszcze bardziej
swoje i tak ułożone w nieładzie włosy.
- Ja mogę wziąć ślub z Hermioną – powiedział Neville,
patrząc na nich poważnie. Nawet nie zauważyli, kiedy wstał i do nich podszedł.
~*~
Było ciemno i wilgotno. Jedynym źródłem światła w
pomieszczeniu były dwie świeczki, swobodnie wznoszące się nad kamiennym stołem,
przy którym zebrało się grono najwierniejszych popleczników Czarnego Pana.
Sztywno siedzieli na twardych krzesłach, spięci strachem przed ewentualną karą.
Jednakże Lord Voldemort tym razem był w wyśmienitym humorze, zaczął się bowiem
spełniać jego wielki sen o świecie idealnym. Nie musiał nawet zabijać mugoli,
sami padną jak muchy, budując podwaliny nowego imperium, w którym nie było dla
nich miejsca. Pośród jego sług brakowało tylko jednego, który wcześniej wykazał
się poświęceniem dla sprawy, Dracona Malfoya. Jego miejsce było puste, gdyż chłopak
nie miał szans wyrwać się z Hogwartu.
- Gratuluję, panie Ministrze – powiedział Voldemort,
spoglądając na Lucjusza. – Pamiętaj jednak, że swoje stanowisko zawdzięczasz
oddaniu swojego syna, nie własnemu. Niech cię to nie zgubi. – Uśmiechnął się
paskudnie, niemal czując zapach strachu starszego Malfoya. – Severusie? –
zwrócił się do czarnowłosego czarodzieja Czarny Pan.
- Tak, panie?
- Ty także zostaniesz nagrodzony awansem, udowodniłeś mi
bowiem swoją lojalność. Twój powrót do Hogwartu jest niemożliwy na chwilę
obecną, zostaniesz więc Wiceministrem, swoistym asystentem Lucjusza. Szkoda
zmarnować twój talent – powiedział.
Snape i Malfoy ze sztucznymi, przyklejonymi uśmiechami na
twarzach skłonili przed sobą głowy w geście szacunku. Żaden z nich nie był
pewny, kto będzie czyją marionetką. Niezaprzeczalnie czekała ich próba sił.
Rozdział wydał mi się krótszy od poprzedniego, ale jest zdecydowanie najlepszy, moim zdaniem, z dotychczas opublikowanych.
OdpowiedzUsuńMalfoy. <3 Ty wiesz, że ja go uwielbiam. Nawet jeśli jest wredny. Zastanawia mnie, dlaczego tak względnie często o nim wspominasz. Będzie miał swoje przysłowiowe pięć minut w tej historii? A może wpleciesz go gdzieś w główny wątek? Ciekawa jestem, nie powiem. Zwłaszcza że Czarny Pan wspomniał coś o jego zasługach. Gdybym nie wiedziała, o jakiej parze jest opowiadanie, chyba stawiałabym na Dramione. :D
Wiem, że sytuacja Hermiony, jak i reszty mugolaków, jest tragiczna, ale nieco mnie rozbawiłaś sytuacją w pokoju chłopców. Rozmawiali o ślubie z dziewczyną trochę tak, jakby kupowali sobie coś. I Neville na końcu mnie rozbroił całkowicie.
A jeszcze wcześniej miałam niezły ubaw z Lavender. Ta to zawsze coś odpali, nie ma co. Jest głupia, ale można się pośmiać i za to ją lubię. ;)
Pod względem poprawności rozdział jest w porządku, nie mam żadnego "ale". Widziałam Twój poprzedni komentarz, w którym prosiłaś o wypisywanie błędów. Ja też bym wolała tak zrobić, ale niestety nie mam ochoty przerywać sobie lektury, a potem nie pamiętam, gdzie coś wychwyciłam. Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć (napisać), że błędów robisz naprawdę niewiele i zliczyć je można na palcach jednej ręki. :)
Mój komentarz dzisiaj jakiś taki nieskładny i krótki, ale i to dobre, bo ostatnio do niczego nie mam weny. ;c
Ściskam,
Ap
Dobrze to słyszeć, bo totalnie nie miałam na niego pomysłu, a nie chciałam tak od razu wyskoczyć z rozwinięciem akcji, które planuję raczej na następny rozdział ;)
UsuńNo cóż, Malfoy to całkiem ciekawy czarny charakter i mam pewne plany co do niego, ale raczej nie w najbliższym czasie ;)
Bo to miało tak wyglądać, chodziło mi właśnie o odrobinę humoru i jednoczesne pokazanie, że oni nie są jeszcze zbyt dojrzali ;P
Dziękuję, zawsze bardzo się cieszę, kiedy czytam Twoje komentarze ;D
Hermiona i Neville! Dobre połączenie, bardzo dobrze, Neville jest jedną z moich ulubionych postaci (i to jeszcze z czasów, gdy był niezdarny, w sumie ta przemiana w ostatniej części mi średnio leży, ale dobrze, dobrze - od zera do bohatera!). Zastanawia mnie, po co Draco przyszedł na grób Dumbledore'a, skoro nadal jest perfidnym kolesiem. Może chciał jakoś naprawić swoje paskudne sumienie (a raczej jego brak), ale obecność Hermiony mu nie pozwoliła? Z tym zdaniem, że Lucjusz to ogłosił z uwagi na Hermionę to bym nie przesadzała, przecież Malfoyowie gardzą nawet Weasleyami, którzy są de facto czystej krwi, tylko nieco za bardzo lubią mugoli. Fajne było to zdanie, że niebieskie hortensje i czerwona róża są kontrastowe jak osoby, które je przyniosły, super. :)
OdpowiedzUsuńTaaa, Lavender mistrzostwo świata, ona chyba w ogóle nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji - oni wszyscy nie mają zamiaru brać ślubu z miłości, tylko z konieczności, a ona to chyba odbiera jako nagły wybuch uczuć kolegów i koleżanek ze szkoły. Naczytała się magicznych romansideł i tyle.
Koleżanka nade mną wspomniała, że Harry i Ron rozmawiali o ślubie z Hermioną, jakby coś kupowali i faktycznie, zabrakło mi tu nieco większych emocji. Chyba że to miał być celowy zabieg stylistyczny, to zwracam honor. :) Zresztą co takie dzieciaki mogą wiedzieć o ślubie? :P
Pozdrawiam,
[konFEDORAcja]
Też bardzo lubię Neville'a, ale raczej nie pokusiłabym się o sparowanie go z Hermioną ;P
UsuńA to zdanie o Malfoyach to był tylko przytyk w stronę Draco ;)
Tak jak odpowiedziałam już April, chciałam pokazać, że są niedojrzali ;D
Dziękuję, że poświęciłaś mi swój czas ;D
COURTNEY!! DZIEWCZYNO! Ty przechodzisz samą siebie! Co rozdział, to lepszy! Postawa Harry'ego kiedy mówił Hermionie o ślubie... po prostu ahh <3 <3
OdpowiedzUsuńCo Malfoy robił na grobie Dumbledora? Wyrzuty sumienia go gryzą?
Lavender, serio ta dziewczyna powinna się leczyć! Taka poważna sytuacja, a ona dramatyzuje, że nie wyjdzie za mąż? Pomimo, że nie pałam do niej sympatią, bardzo mi się podoba jak ją nam przedstawiasz. :)
Nie lubie jej, ale to właśnie ona dodaje humoru do rozdziału.
Ron...haha jak to Ron, najpierw robi, a póżniej myśli.:) To się chłopak wpakował! :)
Harry i Ginny. Nie wiem dlaczego, ale Ginny nie jest moją ulubienicą i wolałabym widzieć Harry'ego biorącego ślub z Hermioną. No jednak serce, nie sługa :P
Strasznie spodobała mi się postawa Nevilla! On taki cichutki, skromny, a tak na prawdę to kawał wielkiego i jakże uzdolnionego chłopa. :P Jestem strasznie ciekawa jak potoczy się ta cała sytuacja. Ten rozdział pozostawił po sobie wiele znaków zapytania. Czy Hermiona ulegnie i wyjdzie za któregoś z przyjaciół? Co na to Wiktor?
No i ten Snape. Haha Snape, asystent Lucjusza. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!
Courtney doprowadziłaś mnie do stanu, w którym odliczam dni do niedzieli/poniedziałku!
:*
Dzięki Goldie ;* Czytając Twoje opowiadanie, z wypiekami na twarzy zresztą, zauważyłam, że Harry należy do Twoich ulubieńców i ja też bardzo go lubię ;) Jednak jak powszechnie wiadomo, Wiktor tutaj króluje ;D
UsuńO reszcie prawdopodobnie przekonasz się jutro ;) Mam nadzieję, że akcja nie zawiedzie Twoich oczekiwań, na czym mi bardzo zależy ;P
Wooow. Ślub Hermiony z Neville? Nie, nie , nie , nie . Co Ty wymyśliłaś, dziewczyno?! Kurcze, to opowiadanie jest tak różne, od tych które czytałam, że czasem ciężko mi się odnaleźć (śmiech). Dobry pomysł, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://give-up-or-fight.blogspot.com/
Kurcze, jesteś dla mnie bardzo zagadkową postacią, Lea ;) Piszesz kilka opowiadań na raz, prosisz mnie o informowanie o rozdziałach, a w sumie sądzę, że raczej nich nie czytasz ;P Nie potrafię Cię rozgryźć ;P
Usuńmimo to cieszę się, że tu jesteś ;)
pozdrawiam
Courtney
Eh, Harry jak zawsze chce dobrze, ale to zabrzmiało jakby się litował. Na miejscu Hermiony też nie przyjmowałabym litości i pustych słów.. no cóż :">
OdpowiedzUsuń"Wreszcie mielibyście w rodzinie chociaż kogoś z głową na karku zamiast zadu" umieram XD czy ktoś pomoże mi wstać z podłogi? Nie? Super, poradzę sobie. Hermiona i jej rozbrajające teksty <3 a Draco często się tu pojawia, jestem pewna że odegra jakąś mega ważną rolę w tym opowiadaniu ;_; Zastanawiam się tylko co on tak właściwie robił na grobie Dumbledore'a.. może poczuł się winny, że w dużej mierze to przez niego dyrektor zginął? Sama nie wiem ;__; a te niebieskie hortensje idealnie pasują do Dumbledore'a. Gdyby miał być jakimś kwiatem to na pewno niebieską hortensją ;_; serio.
Po wyznaniu Lavender miałam ochotę walnąć twarzą prosto w ścianę. Niech wyjdzie za Malfoya, on na pewno nie weźmie do siebie szlam, a pusta lala do niego nawet pasuje ,_, ten sam poziom intelektualny ot co! :3 Eh, w każdym razie Rona wykluczamy z przyszłych małżonków Hermiony, bo najwyraźniej wolał pustaka ;-; też ten sam niż? :x Ron to jełop, Lavender jeszcze większy jełop, bo takie zaręczyny to sobie można upchnąć w tyłku za przeproszeniem haha :D
Neville... hmm, nie no okay, czemu w sumie nie? :> tylko jakoś sobie Hermiony z Nevillem nie wyobrażam ;_;
Ojj zapowiada się niezła walka między Lucjuszem a Severusem. Nie tyle o względy Voldemorta, ale też o ciepłą posadkę i jako-taką władzę. A mnie by rozbawiło gdyby Voldemort klepnął sobie posadkę ministra i wywalił wszystkich radnych Wizengamotu i rozpoczął dyktaturę... ;__;
Jak zawsze pełna podziwu do niezwykłego talentu, tekstu przesyconego oryginalnością do ostatniej kropki i niebywałej płynności w czytaniu, gdzie każde zdanie jest jak muzyka. Staranne, rytmiczne. Po prostu cudo, nie mam na to słów, chociaż teoretycznie służą do wyrażania takich emocji :'>
Po prostu: kawał dobrej roboty!
Czekam na kolejny rozdział, jak zawsze zniecierpliwiona
Kwas
Niesamowicie doceniam to, że zawsze się rozpisujesz, żeby podbudować mi wenę ;D Jesteś niesamowita ;)
UsuńNa Draco mam plan pewien, Ron to Ron, każdy wie o co cho ;P a z Nevillem też sobie Hermiony nie wyobrażam, dlatego jej tego nie zrobię xD Ale wybór ma dziewczyna duży ;P
Dziękuję i jeszcze raz dziękuję, zaczerwieniłam się niesamowicie ;D
Harry zaliczył gapę, tym jak zwrócił się do Hermiony. Że ona niby chciałaby wyjść za niego za mąż? Haha... niedoczekanie. Czemu oni myślą, że Hermiona jest taka słaba, że trzeba się nad nią litować? Traktują ją trochę z góry i to mi się nie podoba. W końcu są przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńMalfoy faktycznie dość często się pojawia. Zapewne dlatego, że odegra niegdyś swoją rolę w tym opowiadaniu. Ciekawe jaką? Malfoy kontra Krum? Haha.. byłoby ciekawie.
Lord ustala siły i obsadza MInisterstwo... że Severus wiceministrem? Haha... dobre. No jestem ciekawa jak się to wszystko dalej potoczy. Pozdrawiam
Dzięki, że jesteś ze mną od początku, MCaine, pamiętam o tym ;)
UsuńHarry zawsze stara się być szlachetny, niestety nie zawsze wychodzi to wszystkim na dobre :P
Większość rozdziału już jest, więc jutro będzie wiadomo trochę więcej ;)
Oj tam gadasz, że słaby rozdział ;____;
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bomba! Stylistycznie cudeńko, nie będę się już rozwodzić nad Twoim wyczuciem smaku. Piszesz już naprawde bardzo dobrze i tylko ktoś serio cięty mógłby się przyczepić.
Hermiona styrała Pottera i to ostro! Podobało mi się to. Współczucie, ale nie litość, to duża różnica. Super poprowadzona akcja, bardzo realistyczne reakcje. Harry Potter, Chłopiec-Co-To-Nie-Ja został odrzucony i chyba nie orientuje się za bardzo w sytuacji xd. Nadal sądzi, że się z nią ożeni. Ron i Lavender. Super!!!! To powala. Istnie obłędne. Dziewczyna niszczy mój mózg, wywołuje w moim umyśle kompletny chaos. Ryczałam ze śmiechu. Dosłownie. Scena z Draconem: perfekcja. Coś ich do siebie ciągnie, coś się dzieje, tylko jeszcze nie wiadomo dokładnie co. Granger wykazała się całkiem niezłą ripsotą, uwielbiam jak oni się tak kłócą (dlatego lubię Dramione xD)
Aaah, i jeszcze Neville! Taak, Neville też się chce żenić z Mioną? No, no, ma wzięcie dziewczyna :P
Severus vs Lucjusz. Z całą sympatią do Lucka, stawiam na Snape'a. Ehhh, jakbyś jeszcze wstawiła tu Snuciusa to byłabym w niebo wzięta ^^ Ale to tylko moje chore wyobrażenia ;___;
Ale tak, szykuje sie ostra rywalizacja o hmm... względy Voldemorta. Dobra, to zdecydowanie brzmi dziwnie *takie zboczenie* Już się zamykam i nie uzewnętrzniam tych dziwnych i nienormalnych rzeczy siedzących w moim łbie ;____; wybacz mi także za ten mało konstruktywny komentarz.
Pozdrawiam i życzę dużo weny!!!! Oby było więcej takich opowiadań jak Twoje!
Dzięki, Twe słowa to miód na me uszy, bo sądziłam, że zawaliłam ;P
UsuńTeż lubię Draco, ale raczej wolę, kiedy pełni rolę takiego subtelnego, czarnego charakteru ;P
Prawda, wybór ma ogromny haha xD
Twoje komentarze są bardzo konstruktywne i bardzo je sobie cenię! ;D
Dziękuję, szczególnie za to, że jesteś <3
No i przeczytałam!
OdpowiedzUsuńWOW. Tyle na początku. Jako wierna i dożywotnia fanka Pottera jestem oczarowana. Twoja wersja jest bardziej dorosła i przez to bardziej dopasowana do mojego wieku, gdzie teraz powieści pani Rowling to dla mnie bajeczki dla grzecznych dzieci.
Wiedziałam! Wiedziałam że Harry zaproponuje Hermionie małżeństwo. To cały Harry. Jest szlachetny i w ogóle, zawsze chce wszyskich ratować. Tak w ogóle to cały czas mam za złe pani Rowling, że nie połączyła Harryego z Hermioną, ale u Ciebie raczej też się tego nie doczekam ;) Ale miło by było gdyby zostali małżeństwem, chociaż tylko na chwilę i udawanym.
Zadziwiające są te kwiaty Malfoya na grobie Dumbledorea. Czyżby i Malfoy rozpaczał po śmierci dyrektora. Tak naprawdę to Draco nigdy nie rozgryzę. Nie wiadomo jaki ostatecznie się okaże.
Podoba mi się, że zachowujesz ten sam humor co w Potterze, np gadki Rona lub jego rozmowa z Levander. Super!
No no no, Snape wiceministrem? Oj coś mi się wydaje, że jego współpraca z Lucjuszem do łatwym należeć nie będzie ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Dzięki <3 Cieszę się, że uważasz, że opowiadanie jest bardziej dojrzałe, bo bardzo chciałabym, żeby tak było w rzeczywistości ;P
UsuńAlbo Snape albo Lucjusz, któryś będzie musiał się podporządkować ;P
Faceci to jednak nieczułe pacany...;) Oni nie rozumieją absolutnie nic, a brak empatii Ronalda woła o pomstę o nieba...Targują się, jakby tu nie chodziło o coś ważnego. Nic dziwnego, że Hermiona się wściekła. Zuch dziewczyna!;) Na szczęście są też inni mężczyźni na świecie;D
OdpowiedzUsuńI Maaaalfoy;D Coraz bardziej podoba mi się to co czytam;D Draco mnie intryguje...jego zachowaniei postawa są zapowiedzią czegoś przełomowego mam wrażenie;> W końcu nie wszystko jest tym, czym się wydaje;)
"Magia nigdy nie jest logiczna. Inaczej nie byłaby magią "- cudowne zdanie! Lepiej bym tego nie ujeła;)
V;*